Sobota to dzień, w którym w 40°C wyruszyliśmy na Campo da Graca! Po drodze oprócz miliona idących razem z nami ludzi czekały na nas wyzwania.
Po pierwsze zdobyć jedzenie! Nie było to takie proste, bo zajęło nam półtorej godziny. Oczekiwanie w kolejce po swój pakiet jedzenia na dwa dni, który wydawany był z ogromnych tirów na trasie na Campo. Dla niektórych był to czas odpoczynku, by na chwilę usiąść w cieniu drzew i złapać oddech od prażącego w asfalt słońca. Kiedy już wyposażyliśmy się w kolejną torbę niczym wielbłądy wyruszyliśmy dalej... na pustynię...
Po drugie w trakcie drogi to nie zgubić się. Gdy nasza prędkość wędrówki osiągnęła odpowiednie obroty wkroczyliśmy na autostradę, która prowadziła tuż pod wejście naszego sektora. Szybki prysznic pod mgiełką wodną na trasie i można zajmować miejsca w sektorze. I tu pojawia się po trzecie, czyli zdobyć skrawek ziemi, na którym będzie można się rozłożyć, a wieczorem spać.
Kiedy dotarliśmy nasz sektor wyglądał na pełny, lecz wprawne oczy wypatrzyły kilka pustych przestrzeni, które w mgnieniu oka zostały przez nas zajęte i tak rozpoczęła się walka o przetrwanie w tym wielkim upale wśród kurzu i spiekoty dnia.
Wieczorem, gdy temperatura spadła o dobrych kilka stopni, oczekiwaliśmy na przejazd papieża, z którym odbywało się wieczorne czuwanie. Papież w swoich słowa powiedział: Trzeba nieustannie iść przez życie, a jeśli ktoś upadnie, potrzebuje pomocy, by wstać. Jest to ciągły trening, ponieważ nic na świecie nie jest gratis, z wyjątkiem miłości Jezusa.
Czuwanie rozpoczęło się od spektaklu muzycznego, w którym poznaliśmy młodą kobietę, która otwarła się na działanie Boga, a to diametralnie zmieniło jej życie. Zmieniło się również życie osób, z którymi się spotykała, zarażając ich swoim entuzjazmem.
Papież podkreślił w swoim przesłaniu, że radość jest misyjna - musimy ja nieść innym, nie zatrzymywać jej dla siebie. Tak jak "Maryja wstała i poszła z pośpiechem". Mamy nieść tę radość, to światło do innych. Papież przypomniał, że w naszym chrześcijańskim życiu porażka, upadek nie oznacza końca. To my powinniśmy pomagać powstać innym i słowa, które zapadają w pamięci: "jedynym sposobem, aby spojrzeć na kogoś z góry, jest pomóc mu się podnieść". Aby umieć się podnosić powinniśmy każdego dnia ćwiczyć, ćwiczyć się do życia, bo nic nie ma za darmo, trzeba na to zapracować. "Jest tylko jedna rzecz za darmo – miłość Jezusa" - zakończył papież Franciszek.
Po tym przemówieniu półtora milionowy tłum zatopił się w modlitwie przed Najświętszym Sakramentem. Tak zakończył się dzień na Campo, choć nie dla wszystkich. Kiedy jedni już smacznie spali w śpiworkach inni uczestniczyli w radosnych śpiewach, które umilkły tuż przed świtem.